Tak jak obiecałam ostatnio: przybywam do Was z kolejną w przeciągu dwóch dni recenzją (pomyślicie pewnie, że podmienili mnie kosmici, bo po tak wielu długich przerwach i rzadkim publikowaniu od razu zarzucam Was gradem recenzji...ale nie, nikt mnie nie podmienił...a co do recenzji...ta nie jest ostatnią jaką mam dla Was w tym tygodniu:)
Pisząc wczoraj o Wypowiedz jej imię wspominałam o satysfakcji po jej pochłonięciu. Dzisiaj jednak nie będzie tak kolorowo.
Nie ukrywam mojego rozczarowania Lewiatanem i naprawdę przyznaję to z wielkim bólem, bo po opinii Katytastic byłam nastawiona na coś bliskiego arcydziełu...niestety...tak nie było.
Może od razu wyjaśnię, że książka sama w sobie nie jest zła i z pewnością może się podobać fanom steampunku. I jeśli chodzi o te elementy to książka jest naprawdę super...ale reszta trochę w moich oczach poległa.
Alek, syn arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i Zofii Chotek, pada ofiarą intryg politycznych i po śmierci rodziców w Sarajewie musi uciekać z Austro-Węgier. Deryn Sharp, która po ojcu baloniarzu odziedziczyła miłość do latania, robi wszystko, aby – nawet podstępem – dostać się do brytyjskich Sił Powietrznych.
Gdy wybucha I wojna światowa, Alek zmierza właśnie uzbrojoną machiną kroczącą do Szwajcarii, a Deryn leci niesamowitym, żywym statkiem powietrznym do Konstantynopola. Ich losy przecinają się niespodziewanie, a następnie splatają nierozerwalnie w serii wspaniałych przygód.
Elementy o maszynach i tych niesamowitych stworzeniach są świetne. Jednak: styl pisania autora w ogóle nie pozwala mi wczuć się w akcje, w rozgrywające się wydarzenia. Ogółem książka była dla mnie po prostu nudna, a momentów w których myślałam kurde, ciekawe co będzie dalej było raczej niezbyt wiele.
Najważniejszym jednak minusem tej książki są postaci, które są albo niezwykle irytujące albo jednowymiarowe i płaskie, może się czepiam, bo wiem, że książka ma wielu fanów i większości się podoba, tylko ja jak zwykle jakaś inna jestem.
Od razu zaznaczam, że ja książki nikomu nie odradzam, wręcz przeciwnie zachęcam do sięgnięcia po nią, bo być może dla Was okaże się być świetna i gdybym sama kierowała się tylko opiniami innych ludzi to nigdy bym nic nie przeczytała, ani nie obejrzała.
Właściwie nie wiem sama co mogłabym o tej książce napisać, więc w tym miejscu po prostu muszę przeprosić Was za to, że ta notka jest taka krótka, ale po prostu Lewiatan to jedna z tych książek, które w mojej pamięci raczej nie zostaną. Tak tylko, żeby nie było, że spisałam książkę na straty dodam, że gdyby powstał film: bardzo chętnie poszłabym na niego do kina.
Ja zdecydowanie nie zamierzam jej czytać. Sam opis fabuły skutecznie mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuń