Książki były konieczną ucieczką, którą zawsze podejmowałam z radością.
Są książki po których przeczytaniu mam ochotę zatrzymać je tylko dla siebie i z nikim się nimi nie dzielić. Taką książką jest dla mnie Obsydian. Długo myślałam, że napiszę recenzję, ale po prostu nie jestem w stanie, tak książka z niewiadomych nawet dla mnie samej powodów jest czymś tak osobistym i prywatnym, że nie dam rady tak po prostu o niej napisać, bo nie byłabym w stanie ubrać tego co chcę przekazać w słowa. Wiem, że liczyliście na moje niezwykle błyskotliwe komentarze (przepraszam za tę dozę ironii, ale książka jeszcze mnie trzyma i chyba jeszcze długo będzie) niestety tym razem recenzja się nie dokonała, przepraszam serdecznie.
Zastanawiacie się pewnie "Po co więc jest ten post?", otóż nie mogłam też tak po prostu nie wspomnieć w ogóle o tym, że z książką się zaznajomiłam, zwłaszcza, że dostałam od niej porządnego, emocjonalnego kopa, ocena jakby nie było musi zostać wystawiona, chociaż dla mnie książka nie mieści się w zwykłych ramach.
Chciałam również przeprosić za moje dość długie milczenie, ale nie miałam zbyt wiele czasu na sprawy pozaszkolne. Obiecuję, że się poprawię i będę Was niebawem znowu zamęczać moimi przemyśleniami i nie zawsze miłymi i kulturalnymi komentarzami.
Trudno się pisze o takich książkach, prawda? ;) Powyższej akurat nie czytałam, ale wiem, co masz na myśli: wielokrotnie próbowałam spisać wrażenia po niesamowitych, intymnych spotkaniach z bohater(k)ami literackimi i wielokrotnie poległam. A próbuję m.in. po to, by inni też później mieli takie problemy. :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma przynajmniej jedna taka książkę, o której nie może tak zwyczajnie napisać. "Obsydian" czytałam i mi również się spodobał, jednak nie aż w takim stopniu :)
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Ojeju, aż tak dobre wrażenie na Tobie wywarła? Słyszałam o niej na booktubach, ale myślałam, że nie zrobi u nas zamieszania i zostanie uznana za taką zwyczajną. W takim razie będę o niej pamiętać i zobaczymy jak mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńWiele dobrego słyszałam o tej książce, szczególnie od angielskich booktuberek. Twoja (nie)recenzja tylko mnie do tego przekonuje, muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńNie martw się tym, że nie masz czasu na bloga. Chyba każdy ostatnio jest zawalony nauką...
WOW. No przyznam, książka naprawdę była bardzo dobra, ale ja tam nie poczułam w niej żadnych "prywatnych odczuć". Wgl pomijam fakt, że tak dużo scen kojarzyło mi się ze Zmierzchem :/ W każdym razie Daemon zrobił swoje i teraz poluję na drugi tom, podobno jest jeszcze lepszy. No i cóż - szkoła robi swoje :/
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tę książkę to niestety jestem na NIE. Jedynie co mi przypadło do gustu to okłada. Jakoś nie widzę tego gorącego uczucia między głównymi bohaterami.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze Cię rozumiem :) Ja nigdy nie zabieram się za recenzowanie moich ulubionych książek, ponieważ zawsze mam wrażenie, że nie wymieniłam wszystkich zalet ;) Jeszcze nie zaznajomiłam się z tą pozycją, ale po Twoim poście widzę, że muszę jak najszybciej to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
Piąteczka! Ja oszalałam na punkcie tej książki i jak się tak porządnie zastanowię, to również odbieram ją dość osobiście i prywatnie. Taki mój mały kącik. Jednak pożyczyłam ją już drugiej koleżance i mam nadzieję, że ona tak samo jak ja ją pokocha. Chce się tą radością z poznawania "Obsydiana" dzielić z większą ilością osób :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jej, jak ja lubię takie książki :) I lubię to uczucie, kiedy książka staje się częścią mnie i nie można o niej mówić tak, jak o innych, by wydaje się, że słowa to za mało i żadne nie oddadzą tego, co czujemy :)
OdpowiedzUsuń