Powinnam zapłakać. Ale nie mogłam.
Witam serdecznie! Czy znacie to uczucie, kiedy czekacie na pojawienie się jakiejś książki w Polsce, czujecie, że to może być to coś i...
I to faktycznie jest to coś, ja właśnie to uczucie miałam okazję odczuć na własnej skórze. Na książkę Hodkin czekałam dwa lata, odkąd to usłyszałam o niej po raz pierwszy (później emocje trochę przygasły, abym przez ostatni rok mogła ciągle się denerwować, że jeszcze jej nie ma (i może nie będzie) jednak się doczekałam i po raz pierwszy zamówiłam nawet książkę w przedsprzedaży) a teraz: do rzeczy.
Mara Dyer budzi się w szpitalu, nie pamiętając skąd się tam wzięła. Wydawałoby się, że już nic gorszego nie może jej spotkać. A jednak... To, iż nie pamięta momentu wypadku, w którym zginęli jej przyjaciele, podczas gdy ona sama w przedziwny sposób ocalała, budzi w niej podejrzenia, że kryje się za tym coś więcej. Ma rację.
Od pierwszych stron książka emanuje aurą tajemniczości. Ja jako fanka takich tajemniczych, pobudzających wyobraźnie rozwiązań zarówno w literaturze jak i w filmie po prostu nie mogłam się oderwać. Książka faktycznie ową obiecywaną mi przez wielu ludzi tajemnicę zawiera i to całkiem dobrze rozwiniętą. Napięcie jest odpowiednio budowane, a styl pisania autorki świetnie się zgrywa z całością, więc czyta się przyjemnie. Trudno było mi się oderwać.
Książka jest idealnym miksem typowego YA, tajemnicy, romansu (trochę zbyt dużej ilości romansu), czasem z lekką nutą horrorystyczną, szczyptą (nie taką znowu małą) komedii i przyjemnie wprowadzoną stronę psychologiczną. Takie połączenie sprawia, że jestem oczarowana tą książką i mam ochotę na więcej.
Bohaterowie zostali wykreowani w ciekawy sposób, autorka nie spłyciła ich, czego się mimo wszystko trochę spodziewałam. Bardzo fajne ukazanie życia wewnętrznego tytułowej bohaterki jest dla mnie wielkim plusem. No i oczywiście dostajemy super przystojniaka (bo przecież musi być przystojny jak z żurnala, nie może być przeciętny, no gdzieżby tam), który o zgrozo zainteresował się właśnie naszą bohaterką (no bo czemu by nie?!) Tutaj rozwiązanie na jest dość typowe, początkowa antypatia zmienia się w uczucie, ale ja jestem fanką schematów, więc mi to nie przeszkadza. Co do samej Mary jestem usatysfakcjonowana kreacją postaci, może dziewczyna jest trochę zagubiona, czego raczej się nie chwali, ale ma do tego prawo. Postaci poboczne raczej nie irytują.
Nie wiem co jeszcze wielce błyskotliwego mogłabym o tej książce napisać, bo wydaje mi się, że to jedna z tych o których trzeba się przekonać na własnej skórze (tylko proszę nie brać tego dosłownie, bo nie chciałabym się przyczynić do wzrostu odsetka zabójstw i samobójstw) Od siebie książkę serdecznie polecam, nie jest zbyt ciężka jakby mogło się na początku wydawać, ale pewnie też nie każdemu się spodoba.
Znam to uczucie, czekam na kilka zagranicznych kontynuacji, których jeszcze nie ma w Polsce :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się interesująco :)
Czytałam już o niej i w sumie to jestem ciekawa, co tam się w niej kryje, bo słyszałam, że jest dużo dziwności i tajemnicy właśnie, a mnie tajemnica chyba najbardziej w książkach/filmach pociąga :-)
OdpowiedzUsuńMuszę ją chyba dopisać do listy zakupów na Targi w Krakowie
Ja również jestem mega fanką tajemniczości, a wszystkie wymienione przez Ciebie wątki tworzą dla mnie kompozycję idealną! Koniecznie muszę przeczytać, taktaktak!
OdpowiedzUsuńKsiążka jest bardzo, bardzooo promowana:) Owszem mnie też kusi, ale na razie się wstrzymam z kupnem:D Piękna okładka:)
OdpowiedzUsuń