Kto nie ryzykuje, ten przegrywa dwa raz
Witam wszystkich serdecznie, dziś mam zaszczyt przedstawić Wam książkę pod tytułem Nie wiem od czego zacząć, więc na wstępie opiszę ocenianą pozycję najprościej jak się da: TA książka to porażka.
Chloe King to normalna nastolatka, chodzi do szkoły, interesuje się chłopcami, kłóci się z mamą. Do czasu.W okolicy swoich 16-tych urodzin Chloe orientuje się, że ma bardzo szczególne zdolności…Zrobi wszystko żeby odkryć prawdę. Musi się spieszyć bo jej prześladowca cały czas czai się w cieniu, żeby znów zabić. Bo Chloe ma dziewięć żyć,
ale czy to wystarczy…?
Chloe ma dziewięć żyć (i to o 9 za dużo). Często przed przeczytaniem książki mam o niej wyrobiony jako taki pogląd, tutaj tak nie było. Niezbyt wiedziałam czego mam się spodziewać. Po książkę sięgnęłam ponieważ pomyślałam, że może być fajną odskocznią od aniołów, demonów itp. przyznaję, że "trochę jestem fanką" paranormali i tego typu klimatów, ponieważ są zazwyczaj lekką, niezobowiązującą lekturą i fajnie mi się je czyta. (zwykłych romansów nienawidzę) Dziewięć żyć... to jest [niecenzuralne słowo na "K"] jakiś patologiczny twór.
ALE od początku: Chloe jest
A teraz najlepsze, książka okazuje się być tanim porno dla ubogich, Chloe ma wieczną chcice i nie raczej nie ma zbyt sprawnych hamulców jeśli chodzi o zaspokajanie swojego pożądania (ale spokojnie, nie jest aż tak źle). Jednak co chwilę możemy się natknąć na fragment, w którym dziewczyna "gotuje się z pożądania", trochę tak jakby książkę pisała jakaś niewyżyta seksualnie nastolatka. Oczywiście nagle Chloe staje się strasznie atrakcyjna dla płci przeciwnej i "wszystkie niezłe ciacha na nią lecą", a ona oczywiście biedna, rozdarta nie ma z kim porozmawiać, bo Amy też przechodzi właśnie okres godowy. Ale, ale, ale Chloe nie bez powodu jest rozdarta. Adoruje ją przecież dwóch nieziemsko przystojnych młodych mężczyzn. Starszy od niej Brian, dziwny typek o jeszcze dziwniejszym stylu, oraz Alec, seksowny Rosjanin. (Chloe nadal jest rozdarta), aż tu nagle zaczyna na nią polować
Generalnie pomysł był ciekawy, ale to jak wykorzystała go autorka, nie jest nawet tragiczne, jest po prostu śmieszne i żenujące. Myślę jednak, że mimo wszystko kiedyś sięgnę po kolejną część, chciałabym się przekonać, czy Braswell jakoś może rozwinie te postacie, uczyni je dojrzalszymi, czy ciekawszymi. Póki co porażka na całej linii.